14 sierpnia 2012

a ja rosnę, a czas pędzi

Jestem.
Anitka mnie przywołała do porządku, więc się zebrałam (w pracy) i piszę, że żyję choć w pędzie jakimś ostatnio. Weekendy wyjazdowe, w tygodniu praca, żłobek, mieszkanie, "kaćki" głodne w parku CODZIEŃ ;) No i urlop też był, skromny, bo u dziadków, jednych, drugich, z wypadami na nasze Zapadłowo i nawet ze zlotem wędkarskim w tle.

Wybulwiło mnie i to dość znacznie, fasola czy pędrak mały rośnie, choć ja jakoś szybciej :P
Na ostatnim usg fikał jak na trampolinie i ssał palca, a to dopiero 15ty tydzień! :)

Hałabała za to łobuzuje, gada i lata po całej chacie, no chyba, że te "kaćki" znowu muszą Ama, wtedy lata po parku (mamy przepiękny park sołacki 1min od domu). Został fanem Mini Mini, ale na szczescie na całe 5min, ewentualnie 10 gdy siedzi na nocniku (nocnik i baja to u nas niestety nierozłączna mieszanka).

Siedzę w pracy, niestety całe 8h przed kompem i po powrocie jestem tak zmęczona, że padam, a Hałabała po mnie skacze, mietosi i kłuje "dzidzię" czyli mnie w dekolt, bo tam wg niego się ona znajduje. Potem ewentualnie zaloży sobie moje obcasy, weźmie taty książkę o "blybach" (rybach) i idzie do kuchni grzebać w szafkach w poszukiwaniu "ziejek" (żelków). Nie mam chwili spokoju :)

Ale myślałam o was, moje bloggerskie duszyczki, już od dobrego tygodnia i mam nadzieję nadrobić w weekend (choć będzie imprezowo, bo 30-tka dwójki przyjaciół jest), a i nasza parapetówa ciągle odwlekana i spotkania na raty z przyjaciółmi i znajomymi i całą resztą.

Wklejam dosłownie kilka fotek ściągnietych z fejsa, więc pewnie jakość nie za bardzo.
Obiecuję poprawę! :)

Zakochałam się w tej sesji na sianku. Kosiliśmy część naszej działki w przygotowaniach pod zlot wędkarski, no i mały zakochał sie w sianie i szalał z babcią, która próbowała suszki jakoś ogarnąć.

Baba Odda! Ajo SIAM!

wystarczająco poważnie mamo?

Słonko, chodź do mnie!

jestem amantem ze wsi zapadłej :)

Blyba blyba ama patika czyli olek i jego wędka (obok płynie rzeka)

Skubanie bobu jest pasjonujące. 3 pokolenia skubią bobek, bo nawet prababcia sie załapała :)

DYK! (Olek zakochany w "Muuu" i w "Dyku")



A tak w ogóle powstało nowe powiedzenie rodzinne. Oczywiście Made by Olo, mianowicie-
Gaba. Gaba, Ama Kamuń!
w wolnym tłumaczeniu- żabo zjedz mojego kamienia. Olek wymyślil sobie, że żaba babci, piękna ropucha ze stawku uwielbia jeść kamyczki i latał do niej średnio 5 razy dziennie z garścią kamienii i rzucał krzycząc jak mantrę- Gaba Ama Kamuń! GaaabaaaaAA!
Gorzej, że Gaba pewnego dnia zniknęła, pewnie zżarła za dużo kamuni :P