28 lutego 2012

Wsiąkłam

Melduję, że jestem, acz wsiąkłam.

Wsiąkłam w dżunglę nieruchomości, czuję się przeżuta, wymiętolona i ciągle muszę uciekać przed drapieżnymi ofertami. 
Wczoraj prawie dałam się sfrajerować. PRAWIE. Zaproponowano mi ofertę za 320tys, całkiem całkiem, dopóty nie zobaczyłam kuchni, choć powinnam była napisać "kuchni", czyli klitki bezoknowej w narożniku umieszczonej. Ble! Śni mi się po nocach. No i co? Ano to, że owąż ofertę odnalazłam przez przypadek w innym biurze za całe 280tys... Ręce mi opadły. Ja się chyba nie nadaję do takich akcji. Wqrw mnie tylko łapie i bezradność. Nie mówiąc o fakcie, że obie oferty nie na naszą kieszeń, bo do remontu ;)) 

No ale, chcąc nie chcąc, wsiąkłam na dobre, nasiąkłam jak słomiany dach letnim kapuśniakiem cen, wymiarów, lokalizacji, dojazdów, balkonów, loggii (chuj wi czym to się różni od balkonu).

Dowiedziałam się też, że mam za wygórowane kryteria jak na własne możliwości. Ale czy widok z okna nie jest krytycznym punktem? a sąsiedztwo? Przepraszam czy to pan będzie przez najbliższe 30lat patrzeć na złote szprosy w oknach, których nie da się pozbyć, czy jednak ja?

Dziś w nocy już prawie znalazłam to czego szukałam, wiem, że się da! Niestety Hałabała ryknął i nie zdążyłam zapisać adresu ;)

22 lutego 2012

rozmowy z Bogiem

Byłam dziwnym dzieckiem.
Chyba zbyt wrażliwym albo z niedostatecznie rozwiniętym pancerzem.

Pamiętam swoje rozmowy z Bogiem i to jak pewnego dnia w wieku lat 6 oświeciła mnie (mówiąc przesadnie) myśl, że byłam kiedyś bezwolnym stworzeniem bez świadomości swej i boskiej. I smutno mi się zrobiło, że byłam już przecież, a jakoby mnie nie było. Przeprosiłam w tej samej chwili Boga za owoż świętokradztwo i od tego czasu codzień odmawiałam 2 Zdrowaśki 2 Ojcze Nasz, a czasem nawet i więcej, żeby odrobić lata nieświadomej bezbożności...


Dziwne dziecko ze mnie było. Tęsknię za nim.


20 lutego 2012

Bujana na mieszkania...

....czyli od szukania mieszkania boli brzuch od rana
nie pomoże śmietana, ni klęk na kolana!


ech, cinko to widzę :/

nie ma ktoś mieszkania na sprzedaż w Poznaniu- niedrogie, ładne, jasne, wysokie, z kiblem zamiast dziury, z balkonem, z piwnicą i żeby nie kosztowało miliona bilionów?

no i mówiłam, że cinko...

;))

17 lutego 2012

rak chodzi wspak

i chodzi za mną razem z Julkiem i Marysią i podszczypuje nieustannie...

Jeżeli

A jeżeli nic? A jeżeli nie?
Trułem ja się myślą złudną,
Tobą jasną, Tobą cudną,
I zatruty śnię:
A jeżeli nie?
No to.... trudno

A jeżeli coś? A jeżeli tak?
Rozgołębią mi się zorze,
Ogniem cały świat zagorze
Jak czerwony mak,
bo jeżeli tak,
No to...- Boże!!!




*****
Julian T


Idzie wiosna, Pani! Roztopy som.
Oj som, som!

:)))

Kto chce bym, go kochała...
Maria J-P. Wykonanie Turnau, Rybotocka


Ale narazie  CichoSZA! Idę po wielkiemu cichu i patrzu... na ulicach cichosza, na chodnikach cichosza, szaro, brudno i ZIMA!
ciągle zima Pani, śnieży znowu...




15 lutego 2012

Pcheła

dzień się zaczął baaardzo sentymentalnie dzięki jednemu panu, który się do mnie odezwał po latach całych...
no i ta wyobraźnia, to czasem upierdliwa rzecz.

Przed oczami duszy mojej staneły mi lata licealne, Pcheła i szaleństwa leśne...


i siedząc w pracy przed monitorem, ze statystyką pod nosem, z raportami, systemami, załkałam z tęsknoty za tamtym czasem, kiedy przez rok cały  świeciło słońce, a drzewa wesoło szumiały zielonymi kudłami liści, za leżeniem w trawie, wdychaniu mokrej ziemskiej esencji i peplaniu dzień cały, noc całą, tydzień cały, rok cały, w śniegu, deszczu, gradzie, skwarze, w kurzu
łkam żałośnie i jednocześnie dziękuję za to, że było, że pamiętam, że odmęty tak już odległe, wciąż tak żywe są i targają mym sercem radośno-boleśnie w niedoopisaniu




trzymaj się duszo pokrewna moja, daleko tam, usciskaj swego "Półkilograneczka"
Tęsknię...
tęsknię za przeszłością ... czasem

14 lutego 2012

Wtornik Czternastego

no i prawie zapomniałam o Walentynkach
Pewnie dlatego, że nie obchodzimy specjalnie. Jakieś całusy, kwiatki, kolacja. Dzień jak codzień.
A dzień jest przecież piękny, nie dlatego, że to Czternastego, ale że słonko będzie (czuję w kościach), że śnieg jest (choć nie lubie ;) ), że auto odpala, że uśmiech Hałabały sprawia, że mi się gęba cieszy (RD na to mówi- żabowy rozdziaw, i coś w tym jest!)
nawet Wredota Czarnota mnie nie użarła była (a lubi)
w chacie bajzel, na ścianach picasso (Olo odkrył łatwo dostępne zastępstwo do papieru)
żrę kolejny antybiotyk w dawce za dużej (bo niby lepiej pomoże), ale pomógł o tyle, że guzy szyjowe zaniknęły. Reszta bez zmian. Więc co będzie? skończę i guzy wrócą :P

Hałabała pokochał inhalator od pierwszego wejrzenia i jest bardzo niepocieszony, że już nie robimy "Bru bru" Musiałam dziecku ulżyć i schować maszynerię z oczu, bo żyć mi nie dawał. :)

Ech, piękny ten dzień jakoś tak, pięknie mi się wnętrze śmieje (spójrzcie na jelito, jak chichra! a pęcherz to się zaraz chyba posika).


Dobrze mi, lekko, jasno, radośnie. Już nie czekam wiosny, chyba sama mnie znalazla! :)






11 lutego 2012

Podsłuchane :)

Olek sie okupał.

RD przebiera mu pampersa.
Olo wyje jak poparzony
(kupa mu nie przeszkadzała w zabawie, ale przebieranie bardzo!)

RD spokojnym, poważnym głosem: "To ty sobie rycz, a ja pośpiewam. La la la la..."


:)


WiooooosnoooooO!

Wioooosno!
WiOOOOOOsno!
WIOOOOOOOOOoooooSNAAAAooOOO! Gdzie jesteś?

Czekamy, Wioooooooooooooooooosnoooooooooooooooooo! Słyszysz?

marzy mi się wiosna w Paryżu (wiem, że banalnie brzmi, ale kiedyś sobie obiecałam, że wiosną tam wróce i teraz mi sie Chcceeeeeeeee)

Wiosno, a jak ci dam ciasto marchewkowo-gruszkowo-jabłkowe to przyjdziesz?
no zgódź się wiosno....


PS. Piękną zimę mamy za oknem, ze słońcem. Baterie ładujemy przy oknie.;)

8 lutego 2012

reinkarnacja zarazy II

kaszlemy
smarkujemy
jęczymy
inhalujemy na potęgę
pulmicort rządzi!              i miodek % też
i xylometazolin
Hałabała jednak nie zostanie lekarzem, zostanie wspinaczem wysokogórskim. Dziś ściągałam go x razy z krzesła, parapetu, stołu, pufy, łóżka. Postaw krzyżyk. Wszsytkie odpowiedzi są prawidłowe.

w lodówce światło
w banku światło, choć nie- zabrali! ciemność w banku, bank na minusie
internet na chodzie, więc Elmo ratuje nasz Świat :)

moja szyja guzłowata, chyba powikłałam angine
RD w końcu zaraził sie zapaleniem spojówek (my z Hałabałą mieliśmy już dwa razy, a ten nic! co on sobie myśli? gdzie współcierpiętnictwo rodzinne?)

i siedzę pod adresem na L4. W pracy są "przeszczęśliwi" (dzwoniłam) i już widzę ten stos maili i minę szefa.
pamiętaj napisać podanie o niepotrącanie premii, pamiętaj matko biegająca za synem kaszlącym!


Olek namalował dziś dwie krechy i "wyjaśnił" mi, że to chmury. Może on jednak będzie artystą?



Dzięki drogie Matki blogowe za pocieszenia i słowa wsparcia w tych czasach zarazy!



6 lutego 2012

chyba muszę to z siebie zrzucic


boję się,

znowu się boję, że Hałabale coś będzie, że nie jest mi dany.
Kaszlał dziś do porzygania (za przeproszeniem) Dusił mi się po prostu. Ta pieprzona flegma go udusi!
ale przecież osłuchowo jest czysty, to flegamina wystarczy, nie?


i znowu jest ten lęk, że go stracę, że cud nie może po prostu rosnąc i sie rozwijac bez problemów
boję się, że ten lęk będzie na zawsze,
że mnie nie opuści,
że zwariuję przez niego
że mój mały cud z tej ciężkiej ciąży i przeokropnego porodu, że te 2kg szczęścia pomnożone przez te 16mscy, że to jednak pryśnie.


Jak senne marzenie Księcia o róży




zrzuciłam, resztę dopełni miodek %
i jeszcze ta Madzia
i te -18
uffff



wesołe jest życie mamy :)

Siedzę w domu z Małym. Na szczęście kaszel mu trochę odpuścił, choć żeby nie było za pięknie to znowu mu oczy ropieją ( i się ratujemy gentamycyną w kroplach, ja do ucha, olo w oko).

W sumie to chciałam napisać, że podziwiam panie w żłobku. Jest południe, a ja jestem mokra. Hałabała albo jest wybitnym łobuzem albo ja jestem wybitnie cienka. Moje dziecię dziś (mimo choroby) szalało. Wlazł na kanapę i tak rozbujał fotki na scianie za kanapą, że do teraz nie mogę ich wyprostowac- pokrzywił gwożdzie)

Wlazł na stolik (dostał w weekend swoj stoliczek i krzesełka) i pożarł mi fiołka z parapetu obok. Marne resztki znalazłam na obrazku na pomalowanym juz kredkami krześle. ehs

To jeszcze nic. W swoim największym amoku, Hałabała odkrył, że kot ukrył sie w jego krzesełku (jest skrzyniowe) i co mój syn z tym zrobił? Wrzucił kotu swoje najukochańsze autko, a następnie zamknął klapę i  zasiadł do rysowania. Padłam :)


Teraz sprzedał mi dwie histerie "zasypianiowo-drzemkowe" , chyba żebym nie zapomniała, że jest chory (totalnie nie wiem jak go jeszcze odflegmic, może wiecie?) No i śpi i kaszle i ryczy.

Trzecia histeria...

wesołe jest życie mamy. nie zamieniłabym na żadne inne!

A to mój dzisiejszy zbój i nicpotem :)

Wredota Kocia czyli Inka nieświadoma konsekwencji swoich czynów :)

 
Olek bardzo świadomie upychający swój mały zadek na krześle. Warto dojrzec wielkie wytrzeszczone kocie oczy w szparze krzesłowej
No co mamo tka patrzysz, ja tylko rysuje! (i się ślinię i smarkam i charkam i churlam)


A to bo obiecałam, że wrzucę, Olek przebraniowy diabełek. Mina na każdej focie w stylu- "Mamo nie płakałem, choc bardzo bardzo chciałem!" Fotki fotek, wiec jakość taka se.






4 lutego 2012

cd nastąpił

Czy ktoś tu się chwalił, że z chorobami spokój?
że zima, mróz, wiatr, pizgawica i zarazy wybiło?
tak?
gówno prawda, ot i co!

zaraza sie rozprzestrzeniła podstępnie, chyłkiem, chyłkiem i zaatakowała od tyłu...
Tak sie NIE ROBI zarazo!

Hałabała, od 3 dni ciągle kaszle, z przerwami na wymiotkowanie tego co zjadł.
Ja dopiero co wyleczyłam ponanginowe powikłanie- czyli ropne zapalenie spojówek, a teraz uszy!
UCHO odno!
odno, czyli prawe (jeśli ucho jest po stronie prawej ręki, to jest prawe nie? bo zwątpiłam)
no i boli

Choć bardziej boli mnie kaszel Hałabały,
bardzo mnie boli i RD nazywa mnie histeryczką.
Ja nie wiem,chyba każda matka to histeryczka w takim razie.
Nigdy tak o sobie nie myślałam. I nieprawda to jest!
Histeryczka straciłaby głowę stojąc autem na torach przygwożdżona szlabanem na dachu i patrząc na nadjeżdżający pociąg, a ja nie straciłam.
A dodam, że to było auto TATY! ...........Nerwy to ja mam ze stali!


tylko serce słabe,
płaczliwe
i miękkie jak masło w letnie popołudnie...

3 lutego 2012

Piątkowe Fraszki, nocne igraszki

Nie miały nocą co robić gały
więc się w patrzenie w dal zabawiały
i wszystko byłoby ładne, piękne
gdyby synowe obok gał głębie
nie rozwierały się tak dosadnie
głośno
charcząco
aż nazbyt władnie
pewne, że to mamine gały cały
ścian spokój porozświetlały!
I tak zleciała nocy połowa,
świt wlazł na sufit, gdy nów się schował
Gały czerwienią świecą krwiożerczą
synowe głębie  furczą i skwierczą
Dzionek się zaczął
kolejny
na nowo
Syn wstał, a minę miał minorową
Mama wyboru wielkiego nie miała, chwyciła gały,
majty i szale
i poleciała jak potargana zarabiać geldy w piątek od rana.

ZFD


Chyba muszę częściej zarywać nocki :)