20 czerwca 2011

Dość dość DOOOOOOOŚĆ!!!

Ten dzień jest kwintesencją dościośności!

Ileż można... Noc nieprzespana, w pracy nie mogłam sie skupić na pracy, choć musiałam, bo wszyscy mnie cisną, a ja muszę cisnąć innych, żeby ktoś mógł wycisnąć mnie... Takie błędne koło...

Piszę z poparzoną ręką, bo się poparzyłam wodą z garnka. Z garnka, bo czajnik rzecz jasna wysiadł i muszę gotować wodę jak nomadzi na pustyni, tyle,że zamiast ogniska mam palnik. Zajadam byle jaką kanapkę z jakąś pastą tuńczykową, do tego kiełbasa, rzodkiewka i pomidor. Super wypas.

Hałabała już śpi, czyli jakieś pół godziny szybciej niż zwykle. Padł jak betka..

Niestety to oznacza ciężką nockę, tak na 98% ciężką. Wykończył mnie dziś swoim rykiem, marudzeniem i tym, że musiałam cały dzień nad nim stać i podtrzymywać tyłek, bo JaśnieMałyPan nie chce już siedzieć, nie chce pełzako-czołgać sie, chce stać! No i nieważne, że nie umie! przecież jest Mamusia... Tak więc od 14ej do teraz Młody był albo na rączkach (nauczył sie pokazywać co chce, więc lataliśmy po całym mieszkaniu) albo na biodrze (jak musiałam coś zrobić- np jedzenie dziecku, przecież, że nie sobie...) albo trzymałam go za rączki, żeby tuptał cały zadowolony.
A że na stojąco jakoś go zęby nie bolały, to wyobraźcie sobie co zrobi zmęczona matka, żeby mieć chwile spokoju...
No jak to co? nosi, prowadzi i podtrzymuje oczywiście!

Postanowiłam zaaplikować mu czopka na te jęczące zębole... i co?
Nie dość, że zostałam wyzwana od gejów (Geje! GeJE! GEJJEE!), to jeszcze skubaniec cisnął cisnął i mi nakupał na dłoń...razem z czopkiem oczywiście...

Na dodatek poprztykałam się z mamą. Dzwonienie do siebie nie wychodzi nam na dobre ostatnimi czasy. Grrr...

Zapłaciłam wadium za grunt, ale tylko częściowo.

Żłobka nie dostaliśmy, a z prywatnego do mnie nie odpisali... :(

Żeby było jeszcze lepiej, to szykowałam sobie ciuchy na jutro do pracy i coś mi się popieprzyło i powywracałam wszystko na lewą stronę... a potem poparzyłam się wrzątkiem i to przelało czarę mojej dzisiejszej goryczy...

O dziwo, teraz mi trochę lepiej. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz