8 czerwca 2011

weny brak

Nie mam sił na pisanie w taki upał, gdyż te nieliczne chwile spokoju, które mi dano pozwalam sobie przeznaczyć na nic. Nic polega na leżeniu vel siedzeniu na tyłku i marzeniu sobie o tym, co bym zrobiła gdybym miała:
-własne mieszkanie
-własny dom
-własny biznes
-własny kawałek ziemi
-wakacje
(zakreśl odpowiednio)

No, wiec siedzę, robię nic i przeglądam kilka fotek co pstryknęłam na naszej ulubionej zapadłej wsi, gdzie może uda się nam kupić grunt.

Tylko widzę, że mi się zmiany nie zapisały, więc zdjecia są nijak nie obrobione. Ehs..

tu nawet dzwoniliśmy, ale facet chciał dużo za dużo..
sielsko anielsko :)
tam z tylu rosnie pra stary bez :)

Oderka płynie

5 komentarzy:

  1. Ja też marzę ponad miarę, a najczęściej dzielę wygraną w totka, hehe :) A ten dworek, do którego dzwoniliście - booooooooooski! taki bym chciała! Szkoda, że facet chciał za dużo, czułabyś się w nim jak ryba w wodzie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no niestety z domkiem nie wyszlo. Moze to i lepiej, bo on byl naprawde zniszczony... i trzeba by bylo włozyc w niego i otaczajace budynki jeszcze raz tyle to chciał ten pan. Mijało sie to z celem ;)
    ale działki na sprzedaz, sa zaraz obok tego domku ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. No to będziecie mieć piękną okolicę :) Ja to czasami żałuję, że Mężu nie jest jakimś architektem, budowlańcem, konserwatorem itd. bo by moje marzenia budowlane spełniał, hehe. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piekny ten dwórek i ta "kraizega" w sensie piła tarczowa... jest klimat...
    Czy tylko mi to sie z "Nad Niemnem" kojarzy?:)

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe, Marta, z "Nad Niemnem" to może nie, ale z "Nad Odrą" jak najbardziej ;)
    Fajnie tam jest, naprawdę...
    Oprócz kogutów i innych kur, to pałętają się tam wszędzie owce, dlatego w całej wsi trawka jest przystrzyżona na "jeża" :)

    OdpowiedzUsuń