18 lipca 2011

Dream

Miałam dziś piękny sen...

Śnił mi się mój dom.

Ale nie był to budynek w miejscu naszej działki, ale w jakimś dziwnym mieście w stylu angielskim. Chodziłam po ulicach i wybierałam dom z moim synem i córką. W końcu doszliśmy do miejsca, w którym wiedziałam, że stoi on- mój dom!
Był niesamowity w odczuciu, bo nie pamiętam kształtu, a może kształt po prostu nie był ważny. Był drewniany w środku, wysoki, stary, a na poddaszu ktoś umieścił miliony wielkich piłek, (żeby nadać domowi lekkości -tak tłumaczyłam dzieciom, hehe)
Dom wraz z wiatrem chwiał się na boki i takie ponoć było zamierzenie.
Poza tym sen był bardzo mokry i ciągle w nim padało (nie dziwne, zważywszy, że spałam przy otwartym oknie i całą noc lało)
Potem przeniosłam się w inną część snu, w której zepsuło nam się auto i szukałam z RD kredytu na auto i nasz dom. Chodzliśmy od banku do banku, a ja znajdowałam pieniądze na ulicy. :) Pięęęęęękne to było!

Dziś Hałabała robi test wytrzymałości teściowej i trzymam za nią kciuki ;) Powinni oboje dać radę. Ja siedzę w pracy i trochę się narazie obijam, ale zaraz ładuję tyłek w troki, dopijam kawę i wracam na łańcuch. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz