6 sierpnia 2011

Urlop, urlop i po urlopie...

Minęło jak z bicza strzelił i już jestem po 2tygodniach "sielanki".
Pierwszy dzień urlopu rozpoczęłam awarią auta, rozwaliłam, mianowicie, miskę olejową.
Szacun. :P
Dobrze, że jechał ze mną mój brat, bo nawet nie zauważyłam. A tak, kazał mi szybko stanąć. No i stanęłam- na środku głównej drogi, przed pocztą, dwoma szkołami w porannym szczycie. Czułam się jak blondynka, siedząc za kierownicą, podczas gdy mój brat kombinował lawetę. Baby.
A wszystko to dlatego, że śpieszyłam się jak głupia. Zostawiłam Hałabałę z babcia (bo szła później do pracy) i jechałam do Urzędu w mieście 30km dalej dopełnić formalności kredytowych. W Urzędzie najważniejsza pani była na urlopie, a cała reszta robiła ze mnie durnia. Wiec poczułam się jak w Procesie Kafki, albo i lepiej, bo każdy urzedas odsyłał mnie gdzie indziej i wszyscy oczywiście nie mieli pojęcia o czym mówię (a przecież to standardowa procedura bankowa, eh) Jak mi się w końcu udało dotrzeć do Burmistrza, który notabene wysłał mnie zaraz potem do Skarbnika, i zdobyć wszystkie potrzebne podpisy to już było dobrze.
Tylko ta miska olejowa narozrabiała, kto jej kazał wisieć tak nisko??? :P
Mechanik miał ubaw, że stało sie to przed pocztą, bo tam "jeszcze nikt nie udupił" "wszystkie miski zjeżdżają z przejazdu w Kowalowie" ;)

Reszta urlopu minęła bez większych kosztów. Lało. Olkowi szły zęby i nie spałam przez tydzień. Nauczył się mówić MA! i łaczy to z drugim MA, wiec już mu każde zęby wybaczam, gdy tak leci do mnie i krzyczy to swoje MA   MA    MA. Jest przesłodki i choć czasem mam ochotę go sprzedać, to nie wyobrażam sobie życia bez niego. (Choć moje nocne sfrustrowane SMS do RD temu nieco przeczą :P)

Hałabała wykańcza wszystkich dookoła swoim paluszkiem. Nauczył się Dziabąg jeden pokazywać na wszystko i wszytkich wkoło i tylko trzeba mu opowiadać co jest co/kto. Wiec urlop mi zleciał na porannym: zdjęcie mamy i baby, aniołek, okno, drzewko, zdjęcie wujka, obrazek Bozi po sto razy dziennie. Nie oszedza dziecko moje nikogo, szacunku do starszych też ciągle brak (biedne prababcie...)
Hałabała pokazuje, Hałabała chce wiedzieć!
Jednym słowem- Paluszek rządzi w rodzinie. A rodzina z tego powodu szczęśliwa. ;)

A w ten piątek staliśmy się ubożsi o 1103zl (za co ten tysiąc??? bo rozumiem, że te 103zl to za teczkę zieloną z tłoczonego papieru ;) ) po wizycie u notariusza i przypomnieniu Burmistrza o podatku gruntowym (kurde felek).

Uff, kilka fotek urlopowych(jak widać paluszek robi furrore!) Zrobilam ich dużo, bo testuję nową-używke Tokiny. :D Większość niestety kiepskawa. Muszę obczaić bardziej to szkiełko. Już dziś było lepiej.
A gdzie ta świnka co robi Chrum Chrum?

Ma! szybko! co to było, co to było?? Drzwi? naprawde?

Oczko, oczko, nosek...

Wujek! A co to tam??? Drzewko? A tam?

Wujek! a to? kotek?

...a nie to mama.. MA zasłaniasz kotka!

Ciocia mnie buziuje... :D

Ręka mi zdrętwiała, haha!

Gdzie ty mnie gryziesz?? hahaha :D

Baba, to aparat i tym MA mi świeci po oczach!

Słuchawki są na końcu kabelka... tylko co to koniec?

Babcia dam ci kwiatka, ale najpierw go troche sprobuje ;)

Tam możesz sobie urwać sama :))

hehehe, ale jestem cwany! ;)

Tata, puszczaj, muszę TAM!

A chcesz skubnąć trochę mojego kwiatka?

Mamusi jeden wieczór spokojności. :)) AMEN.






2 komentarze:

  1. Ale przygody miałaś na urlopie. No ale najważnieszje, że chwilkę dla siebie znalazłaś. Zdjęcia świetne, a Hałabała rozbrajający. pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń