15 listopada 2011

a my ciągle chorujemy i chęci na bloga brak :(
Hałabała jest jakiś wirusopodatny i co tydzień lądujemy u lekarza z nowym kaszlem, katarem, gorączkami, biegunkami. Oj, dużo by pisać.

Dziś o 4ej rano obudziła nas wszystkich paskudna 40stopniowa gorączka Hałabały. No i tym sposobem mam przymusowe wolne do końca tygodnia.


Byle do wiosny, byle do wiosny! :)

5 komentarzy:

  1. Trzymajcie się dzielnie i nie dajcie się tym wirusom :)

    Dla mnie najgorszy moment na chorowanie był wtedy, gdy synek poszedł do przedszkola. Tydzień w przedszkolu i 3 tygodnie w domu chory. I tak w kółku. Ech..

    Pozdrawiam

    Ada

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrówka dużo dla Was, siły i cierpliwości!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ada- no u nas tez sie od zlobka zaczelo. Trzeba przezyc to jakos :) I sie staramy.
    Arco- dzieki Kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zdrówka , zdróka i jeszcze raz zdrówka:) oj wiem coś o złobkowo przedszkolnych chorobach ale pocieszę Cię że zwykle mija po ok pół roku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby Szalirku, oby!
    Dzis była akcja pt; Jedziemy do szpitala, goraczka tylko rosnie. No osiwieję przez to dziecko. :))

    OdpowiedzUsuń