7 grudnia 2011

Masło Maślane, czyli od kataru do bombek

Zaglądam na tego mojego bloga, a tam od iluś postów wstecz tylko o chorobach i chorowaniu :)
No i niestety nic więcej, narazie, napisać nie mogę, bo ciągle coś się do Hałabały przykleja i ciągle z czymś walczymy. A ja jako reproduktorka, opiekunka i prawdziwa mama, na niczym innym niż chorowaniu syna skupić się nie mogę :)

Ale ale (a propos, pani na polski zawsze mówiła, by nie zaczynać zdania od "ale" :) ) Święta zbliżają się wielkimi krokami, czasem mam wrażenie, że biegną prawie, więc poczyniłam stosowne przygotowania i zakupiłam cudowności różniaste, coby nasza tegoroczna choinka wyglądała oszałamiająco.

U mnie, w domu rodzinnym, tradycja choinki, jej zakupu, strojenia, tworzenia ozdób jest niezmienna. Choinkę zawsze kupowało się w nadleśnictwie, dużą, zieloną, gęstą. Najczęściej był to srebrny świerk. Raz zdarzyły się Święta, kiedy to zgapiliśmy się z zakupem choinki, bo zdążyły już "wyjść" i wtedy piękny świerk sprzed domu poświęcił swój żywot i dumnie dał się udekorować. W sumie to była nasza najpiękniejsza choinka, bo drzewko było po prostu idealne!

Choinkę, jak nakazuje tradycja, ubiera się u nas w wigilię po południu. Jest w stylu jarmarcznym (określenie własne :) ) czyli jest na niej wszystko to, co każdy ma ochotę na niej powiesić. Od bombek, w różnych rozmiarach i kolorach, drewnianych cudeniek kolekcjonowanych przez moją mamę, po suszone plasterki pomarańczy, złocone orzechy, cukierki, trufle śliwkowe, łańcuchowe korale, no i oczywiście lampki!

Wieszamy też pierniczki, własnoręcznie robione i ozdabiane. Choć od paru lat zaprzestalismy wieszania ich na całej choince, z powodu szczególnego upodobania naszych psów do piernikowego smaku.
Podgryzione i poobgryzane pierniczki to nie jest coś, co lubimy na choince najbardziej. :D


Nasza choinka, tu w Poznaniu, w naszym wynajmowanym mieszkaniu, niestety nie będzie taka wspaniała, bo i ubrać trzeba ją wcześniej, a potem na całe Święta porzucić samotną na pastwę pustego mieszkania. Trudno. Choinka, tak czy siak, będzie i to żywa! a że mała i w doniczce, to tym lepiej, bo na wiosnę wkopiemy ją na naszą działeczkę :)
Ja swoje cudeńka choinkowe dopiero od kilku lat kolekcjonuję, mam nadzieję, że jak Hałabała będzie już sam potrafił ubierać świąteczne drzewko, to kolekcja będzie całkiem spora :)







5 komentarzy:

  1. Piękne migotliwe zdjęcia !
    I choinka w calej okazałości musi się z takimi ozdobami bajecznie prezentować !
    Choroby preeeecz ! Też mam dość ;)
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. My ubieramy choinkę znacznie wcześniej, by się nią dłużej nacieszyć :))

    Nasza choinka jest w stylu PRZAŚNYM, jak to mój mąż określa. Bo też jest na niej wszystko :))

    Buziaki. Trzymajcie się zdrowo!!

    Ada

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak pięknie świątecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepięiękne ozdoby. Takie drewniane skarby mają swój urok i sa niepowtarzalne. My choinke ubieramy w Wigilię lub dzień przed :) Zdrówka dla Hłabały.

    OdpowiedzUsuń
  5. Choinka ubrana, Hałabała szcześliwy, choć szału nie ma :) za to kot jest w siódmym niebie! :0

    Dzieki za komentarze! :*

    OdpowiedzUsuń