15 stycznia 2012

Karny Kątek

Zdecydowaliśmy wczoraj z RD, że wprowadzamy karny kątek dla Olcia. Dzieć jest niemożliwym rozrabiaką i trzeba go jakoś opanować, bo narazie na każde- Nie wolno- jest szyderczy śmiech.
Tak więc, przekonani programem Niani Zawadzkiej o dobrodziejstwach Karnego Jeżyka czy innego mniej popularnego zwierzęcia, postanowiliśmy spróbować.

Hałabała ma, doprowadzającą nas do pasji, manię walenia swoimi resorakami w szybę witrynki (z całym rodowym szkłem). Oczywiście szyba witrynki, jeśli aktualnie nie jest "walona", to jest również obcałowywana, ośliniona i "załapowana" brudnymi rękami. Ogólnie całe mieszkanie wygląda podobnie, ale się uparłam byłam i powiedziałam, że witrynki nie oddam! Moja Ci ona i już!

No i wczoraj akcja- Olo wali w witrynkę metalowym autem i z rozbrajającym oślinionym (idą mu czwórki) uśmiechem na gębie szczerzy do nas te swoje szczerbate zęby nie przestając napieprzać w szybke. Cierpliwa ja wzięłam to na siebie i mówię:
-Olo, nie wolno walić w szybkę, bo sie stłucze. Jak nie przestaniesz to będziesz miał kare i pójdziesz do kąta. (Dumna z siebie, że mi to tak dobrze wyszło i to za pierwszym razem! obserwowałam, jak zaciekawiony wywodem syn z jeszcze większą zapalczywościa nachrzania w szybę. Gul mi skoczył.)
-Synu, przestań uderzac w tą witrynę, bo będziesz miał kare!
-Bum bum bum! (dodajmy, że doszedł szyderczy śmiech)
-Olek, jak jeszcze raz walniesz w szkło, to KARA!
-BumbumBUM!!!! Hahaha!
Oj, to juz było za dużo. Syn prawie, że poleciał do kąta.
Siadłam tam z nim i nastawiłam się, że: A bedzie ryczał; B bedzie uciekał; C wpadnie w histerie. No i tu też mnie zaskoczył, bo syn usiadł uchachany i rechotał się, jak głupi do sera.
Zdurniałam (takiego przykładu sobie z nianii nie przypominałam :P )
Próbowałam się nie śmiać, ale było ciężko.
Próbowałam tłumaczyć małemu głupeczkowi, co zrobił źle i czemu ma tą "karę" (w założeniach syn miał być nieszczęśliwy i pokornie słychać wywodu, by potem z pokorą przytulić się do mamy)
Na koniec Młody zrozumiał jednak, że coś jednak jest na rzeczy, bo zaczął jęczeć. Ale minuta minęła, więc kazałam mu się przytulić i jeszcze raz mu przypomniałam za co siedział (i dobrze się kurna bawił ;) )
No i tyle. Pierwsze koty za płoty. Nauczona doświadczeniem nianii Zawadzkiej, wiedziałam, że takich powtórek czekają mnie dziesiątki czy setki, ale byłam zdeterminowana, RD również.
Dzisiejszy niedzielny poranek. Sielsko anielsko, leniwie, po prostu idealnie. Pospaliśmy do 7.30 (szok!!!) mimo kilku pobudek w nocy (Olek po rotawirusie złapał mega kaszel. Pomógł nam Diphergan!)
Idziemy do pokoju, dorośli z kawą, młody oczywiście z samochodzikiem. I co robi moje dziecko? Oczywiscie leci do witrynki i nawala w szkło.
Ufff (wzdechnęłam sobie)
Dziecko zadowolone, czeka na słowa "nie wolno", wtedy rodzice tak fajnie czerwnieją i zawsze podlatują i zabierają je gdzieś dalej, skąd dziecko może radośnie podlecieć sobie z powrotem do szyby (to się chyba nazywa parcie na szkło ;))
Tak więc ja, nastawiona na długi proces wychowawczy zaczynam wywód- Olo, jak bedziesz tak robił to dostaniesz karę i pojdziesz do kąta.

i tu zonk....

Syn zastanowił się 3sek i ...poszedł do kąta.
Sam.
I usiadł tam.
Sam.
I siedział i patrzył na nas ze smutną miną.
I wywoływał u swoich rodziców poczucie winy.

Posiedział chwilę, wstał i poszedł się bawić z kotem... Rodzice, pozbierali szczęki z podłogi i zachowując powagę (w końcu potomek patrzył) wysiorbali zimną już kawę.

Żeby było lepiej, syn dziś kolejne dwa razy usłyszawszy słowo - KARA- poszedł sam do kąta i siedział z miną aniołka. Wiecie jak się czuję? Jakby to cwane Małe Gówno wychowywało nas, bo kończy się na tym, że prosimy go, by łaskawie opuścił  swój karny kącik i przyszedł do nas. :)

A oto ten ewenement w swoim karnym kąciku. Siedzi i przyprawia rodziców o poczucie winy ;)) Skubaniec mały.


7 komentarzy:

  1. hahaha - każde dziecko to wyjątkowy egzemplarz :)
    Powiem Ci jak moja Wikcia zareagowała na karny stołeczek. Zdejmowała ciągle skarpetki i latała na boso, w końcu po długich tłumaczeniach była KARA - 2 minuty na karnym stołku. Odsiedziała swoje i za chwilę znowu zdejmuje. No to znowu na stołek. Za kolejnym raze zaraz po zejściu ze stołka zaczęła zdejmować skarpetki a gdy się juz z tym uporała pobiegła, wdrapała się na stołek po czym machając nogami i w szerokim uśmiechu zaczęła wołać "kala!kala!" Zdębiałam jak Ty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany, jaki słodki manipulator! Na pocieszenie - świadczy to tylko o dużej inteligencji maluszka. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Arco- widze,ze tez masz niezlego łobuza. Wika i mnie zadziwiła :D
    Aga- inteligenty to on jest,czasem wrecz przesadza ;)

    Moje dziecko wymyslilo cos lepszego. Mianowicie broi, potem sam sie karze (czyli leci posiedzieć do kąta) a potem znowu broi i znowu do kąta. Moje metody wychowawcze jednak okazują sie bledem, bo Młody robi sobie z nich uciechę.
    ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. :))))

    Jeszcze nie raz Was zaskoczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  5. nono wyjątkowy nicpoń i do tego inteligentny wie jak rodziców rozbroić.
    CIERPLIWOŚCI życzę
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas jest karny puzzelek w przedpokoju ale dla Gabi to naprawdę kara i powiem ze skutkuje. Dla niej siedzieć w jednym miejscu przez dłuższą chwilę to niezła męka ;-)

    OdpowiedzUsuń