14 września 2012

Green Love :)

Nie mam veny, wybaczcie. Jestem aktualnie na L4 i sie nie moge ogarnąć :)
Za mną zapalenie oskrzeli, potem Olek złapał to samo, antybiotyk na niego nie działał. Siedzieliśmy razem v domu i próbovałam nie zvariovać z buntovniczym dvulatkiem. Fasola rośnie, ale się ukryva. Za to ja vcinam czekoladę na kilotysięczne kalorii (auć!)
Pojutrze imprezka mego kochanego Hałabały i z tej okazji postanoviłam upiec tort. Sama. Czyli biszkopt po raz piervszy v życiu. Żeby nie było za łatvo, mam zamiar porvać sie z motyką na słońce i zrobić lukier plastyczny z gębą Elmo (ja chyba ocipiałam). Do tego jedną z varstv tortu będzie ciasto czekoladove bez mąki, bo uznałam, że pasuje (na bank straciłam rozumek :D) No i pieczyste- kaczka z jablkami, schab ze slivką i cała reszta szaleństv dla ofiar eksperymentu v postaci dziadkóv i vujkóv.

Żeby sobie to vszystko ułatvić połovę soboty spędzamy z synem v ZOO, vięc zostaje mi tylko sobotni vieczór i cała noc (noćka, jak móvi Olo).

Żeby trochę oszukać, farsz do nalesnikóv ze szpinakiem robię już dziś ;) A tu takie cuda mi się trafiły. :))

I jak tu nie kochać szpinaku? :)

PS. Hałabała rozgadał się na całego! Mały gadulec nie wiadomo po kim :P

1 komentarz: