2 sierpnia 2013

Wakacje, ach te wakacje!

No i nie mam czasu. Upały, remonty, wyjazd do dziadków (na cały miesiąc! o boziu ;) ) ząbkujące niemowlę, upierdliwy prawie-trzylatek, choć nie tylko upierdliwy, ale też zagadujący na śmierć i do niedawna sikająco-kupający gdzie popadnie. No ciężko coś z siebie wykrzesać, jak człowiekowi nawet na urlop do biedronki po zakupy nie chce się zajść (naprawde, było już tak źle, hehe).

Upał mnie zamordował. Ci, co mnie dlugo znają, pewnie przecierają oczy ze zdumienia, jak to, ukochane ciepełko mogło ubić umiłowaną? ano mogło i ubiło. Ze smutkiem stwierdzam, że dzieci zabrały mi nie tylko rozmiar 36, włosy, wolny czas, moje łóżko, ochotę na seks czy ciszę przy posiłkach, zabrały mi też moją prawie-że-kalifornijską tolerancję ciepełka. I trudno, stało się, i teraz w upałach kwiczę, jak średniej wielkości prosiak zimnolubny z norweskich farm wolnowybiegowych. Auć!

Miesiąc z dziećmi u dziadków malował mi się maślanie, w barwach spokoju, lekkiego relaksu, z widokiem na rzekę i jezioro, z pomysłami wycieczek typu: "Ja, szczęśliwa mama, obok w wózku zadowolone śpiące niemowlę (choć z tym śpiącym to chyba przesadziłam), za rękę trzyma mnie uśmiechniety, czysty i radośnie podskakujący 3latek i jedziemy sobie swoją szczęśliwą trójeczką na zakupy w niemcowie na przykład, albo na szlak bobrowy nad rzeką Ilanką, albo w ogóle do Łagowa gdzieś czy nad jeziorko po prostu." ....
Jakże byłam naiwna. No taka stara, a taka głupia!
Dziadki pracowali, wracali z pracy zmęczeni, głodni, pragnący spokoju. A tam czekam ja, wydojona nocką nieprzespaną, bo moja córka postanowiła u dziadków pobić rekord niespania (w dzień i w nocy), psychicznie wymęczona trzylatkiem swoim jęczącym/gadającym/biegającym/ zadajacym 1000pytań w stylu "Mamo, a co to jest Mama?", fizycznie spuchnięta od upału i dźwigania swojego 10kg Szczęścia, drącego się w pozycji horyzontalnej nawet w porze spania. Było słodko :D Jedno jest pewne, dziadki, i jedni i drudzy, mieli nas dość i chyba już tak za wnukami tęsknić nie będą. Przynajmniej nie do następnych wakacji.

Zjechaliśmy do domu, i ,jak sie okazało, nie na koniec remontu naszej instalacji gazowej, ale w sam środek. Czeka nas jeszcze kucie wentylacji w ścianach, czym mnie właśnie wczoraj oświecił brygadzista... Chyba bede musiała z dziećmi wyjechać na wakacje na księżycu w sierpniu, bo tak jakby, nie mam się z nimi gdzie podziać, a opery z wiertarki czy młota na dwie histerie dzieciowe, to ja nie zniesę. Narazie zaciesniam więzy z panem od szpachlowania, bo też sie nie wyrobił z likwidowaniem dziur i przedłużamy znajomość do przyszłego tygodnia, hehe.
Z dobrych wieści, to dzieci dużo lepiej śpią w domu :D  a Agatce to nawet ząb pierwszy wyszedł, w dzień powrotu do domu, ha! :)))

A tak się działo przez ostatni miesiąc. Podziwiajcie.












































6 komentarzy:

  1. No to wakacji masz hardcorowe :) nie wiem jak Ty dała radę ja czasami z po całym dniu z moim Bobem padam na pyszczek a Ty masz jeszcze Agatkę do kompletu :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe, a ja nie wiem jak moglam wczesniej sie meczyc z jednym łobuzem :D serio, teraz jedno dziecko, to jak wakacje :D haha
      Pozdrawiam Agato!

      Usuń
  2. To wyżej to oczywiście ja, źle mnie zalogowało, znów :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne, sielskie wakacje - na zdjęciach :) A jak piszesz jak było - to podziwiam :) ogarnąć tą dwójeczkę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. o jezusicku ale tam fajnie,nastepnym razem jade z wami:P
    a co tam upal i nne niedogodnosci jak widzialam te czeresnie ,agrest i ta cala reszte dobrodziejstw to slinotoku teraz nie moge zatrzymac:P
    wy tez nawet calkiem ladnie wyszliscie prawie tak ladnie jak porzeczki na pierwszym zdjeciu hiii;P******
    ahoj ludziska obslinie was troche calujac na przywitanie ekran hiii:***

    OdpowiedzUsuń