15 lutego 2012

Pcheła

dzień się zaczął baaardzo sentymentalnie dzięki jednemu panu, który się do mnie odezwał po latach całych...
no i ta wyobraźnia, to czasem upierdliwa rzecz.

Przed oczami duszy mojej staneły mi lata licealne, Pcheła i szaleństwa leśne...


i siedząc w pracy przed monitorem, ze statystyką pod nosem, z raportami, systemami, załkałam z tęsknoty za tamtym czasem, kiedy przez rok cały  świeciło słońce, a drzewa wesoło szumiały zielonymi kudłami liści, za leżeniem w trawie, wdychaniu mokrej ziemskiej esencji i peplaniu dzień cały, noc całą, tydzień cały, rok cały, w śniegu, deszczu, gradzie, skwarze, w kurzu
łkam żałośnie i jednocześnie dziękuję za to, że było, że pamiętam, że odmęty tak już odległe, wciąż tak żywe są i targają mym sercem radośno-boleśnie w niedoopisaniu




trzymaj się duszo pokrewna moja, daleko tam, usciskaj swego "Półkilograneczka"
Tęsknię...
tęsknię za przeszłością ... czasem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz