11 kwietnia 2012

Święta i po świętach. Koniec ujeżdżania autem, gwaru, mazurków lepiących się do paluchów i paluszków. Koniec liżących psów, ganiających się kotów. Koniec urlopu od komputera. Koniec gradu, śniegu, mrozu i wilgotnego kościoła.
Wiosna przyszła, więc nie żal końców i zakończeń. Życie jest jak koło, końce powinny nie istnieć w świadomości.



Dziękuję Wam za życzenia. Jestem paskudna, bo się nie wyrobiłam wcześniej, a później internet porzuciłam. Obowiązkowo, jak w każdy wyjazd. Mam nadzieję, że Wasze Święta były udane, radosne i słodkie jak mazurek kajmakowy.



Hałabała zamęcza wszystkich swoim "Cio Tou?" (co to?) i powiem wam, że mimo, iż szczerze mam ochotę go czasem wyrzucić przez okno (na którym to stoi po raz 50ty, po 10 upomnieniach i 5 posiadówkach w kącie) to nie wyobrażam już sobie żadnych Świąt bez niego. 
Co ja bym robiła z tym wolnym czasem? na pewno dostałabym na łeb, ześwirowała i latała kracząc nad lasem. :P 
Pewne, jak w ruskim banku.


Oczywiście wszyscy złapaliśmy przeziębienie i właśnie siedzę przed monitorem, jak karp z otwartą paszczą, i łykam rozpaczliwie powietrze, zastanawiając się, jak wlać w owąż paszczę herbaty i przy okazji się nie udusiwszy. :)

Ale co tam, wiosna idzie!
nosem jej jeszcze nie czuję, ale mile łaskotała mnie dzisiaj w policzki wschodzącym słońcem i CIEPŁYM (olaboga! w końcu!) zefirkiem!


2 komentarze:

  1. Oł jeee - u nas też ten zefirek ciepły się dziś W KOŃCU pojawił :)
    Ale ja też chora...dzis miałam szkolenie to daję głowę, że cały hotel słyszał jak 100 razy próbowałam odkaszlnąć w toalecie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szybciutko te święta minęły. Jak zawsze :)

    U nas wiosny nie widać, nic a nic.

    Ada

    OdpowiedzUsuń